– Kochanie jak się dzisiaj czujesz ? – czarnowłosy mężczyzna z troską spojrzał na zmęczone oblicze Akiko. Podszedł do okna i uchylił je delikatnie aby powiew świeżego powietrza mógł musnąć jej pobladłe policzki.
– Jestem jeszcze osłabiona ale lekarz powiedział, że za parę dni będę mogła stąd wyjść.
– Bardzo się cieszę – pogłaskał czubek jej głowy, by po chwili nachylić się i złożyć na jej ustach delikatny pocałunek.
Następnego dnia rano
Usagi obudziła się z okropnym bólem głowy. Całą noc nie mogła zmrużyć oka, przez wybryki swojej siostry, która zamiast iść spać jak zwykle po ich ulubionym serialu, postanowiła urządzić sobie babski wieczór ze swoją najlepszą przyjaciółką. Stwierdziła, że musi uczcić przeprowadzkę, dlatego zaprosiła do siebie Mayumi, a potem do późnych godzin nocnych zachowywały się jak wariatki. Biegały po domu, zachwycając się różnymi detalami, aż w końcu padły ze zmęczenia na dywanie w sypialni rodziców. Usagi cieszyła się, że tata miał pilny wyjazd służbowy, a mama spędzała tę noc na przeciwko, u dziadków, inaczej mogłaby dostać niezły szlaban i to na wszystko. Nigdy tego nie rozumiała, ale Amai zawsze tak zmanipulowała Ikuko i Kenjego, że Ci mieli zawsze pretensje tylko i wyłącznie do niej.
Drogi Pamiętniczku (^-^)
Dawno nie byłam tak wściekła jak dziś…a wszystko przez tatę. Nie rozumiem dlaczego musimy się stąd wyprowadzać, przecież tutaj jest nasz dom. Tutaj się wyhowywałam wychowywałam i przeżywałam swoje wzloty i upadki ( no przeważnie to drugie ).
Ach szkoda słów Próbowałam jakoś przekonać rodziców, że nie mogę w tej chwili zmieniać otoczenia, bo to bardzo negatywnie wpłynie na moje wyniki w nauce ale mama tylko się śmiała, kręcąc z niedowierzaniem głową, że w ogóle odważyłam się użyć tak głupiego argumentu. Zastanawiam się czy gdyby
No i dobra, przyznaje, że to nie był najlepszy pomysł, ponieważ z nauką nadal jestem na bakier ale już niedługo… Założyłam się z Amai, że w tym roku to ja będę się chwalić swoim świadectwem, a ona będzie wypłakiwać słone łzy w poduszkę. Swoja drogą to zastanawiam się czy jej organizm będzie w stanie coś takiego wyprodukować, bo jeszcze nigdy nie widziałam. żeby płakała (w przeciwieństwie do mnie ) , nawet wtedy, kiedy stwierdziła, że jazda na deskorolce to, żaden wyczyn i złamała nogę…
Mamoru Chiba /lat 21 /
Seyia Kou /lat 19/
Po tragicznej śmierci ojca Mamoru, w wypadku samochodowym, matka chłopaka obciążona długami męża, który nie stronił od alkoholu i gier hazardowych, szuka schronienia u swojego byłego narzeczonego. Ten przygarnia ją do siebie a miłość, która zrodziła się między nimi przed wielu laty nagle odżywa. Minoru Kou pomaga kobiecie stanąć na nogi, proponując małżeństwo. Mei bez wahania przyjmuje jego oświadczyny, czując, że w końcu będzie szczęśliwa, ale przede wszystkim ma na względzie dobro swojego rocznego synka.
Po jakiś czasie, na świecie pojawia się Seiya. Zarówno On jak i Mamoru dorastają otoczeni troskliwą opieką rodziców, którzy starają się aby ich pociechom nigdy niczego nie zabrakło.
– Co ja najlepszego zrobiłam ! – błękitnooka dziewczyna biegła chodnikiem, nie zważając na strugi deszczu, które chłostały niemiłosiernie jej delikatną skórę. Czerwcowa ulewa sprawiała, że turkusowa sukienka, którą miała na sobie zaczęła przylegać do smukłego ciała, ukazując jej powabną, kobiecą sylwetkę a widok przemoczonej do suchej nitki dziewczyny przyciągał wzrok mężczyzn, pochowanych pod parasolami, którzy patrzyli na nią z nieukrywanym zachwytem. Niektórzy czasem nawet pogwizdywali, ale ona w ogóle nie zwracała na nich uwagi, ze łzami w oczach przemierzała ulice Tokio, szukając bezpiecznego schronienia.
– Kochanie zapakowałeś już wszystkie walizki do samochodu ? – przepełniony słodyczą głos złotowłosej kobiety wydobywał się z głębi holu niewielkiego domu na przedmieściach Tokio, przypominając jednocześnie śpiew skowronka o poranku.
Seiya uwielbiał słuchać szczebiotu swojej żony, zwłaszcza gdy była czymś zachwycona. Jej oczy błyszczały wtedy niczym dwa drogocenne kamienie, a on sam za każdym razem gdy widział lub słyszał tą wesołą nutkę czuł, że jest wstanie dokonać rzeczy niemożliwych.
Czytaj dalej
–Tato, obudź się… Tatusiu już czas wracać – delikatny dziecięcy głos rozbrzmiewał wesoło w jego głowie. Powoli otwierał oczy, by móc je przyzwyczaić do rażącego światła, które nie wiadomo skąd znalazło się tuż nad nim. Przetarł palcami obolałe powieki, czując jednocześnie straszliwy ból w klatce.
Czytaj dalej